Logopeda

W moim 2-letnim życiu jest wiele kobiet. Najpierw jeździłem do Kasi, teraz we wtorki jestem u Ani, a w czwartki zaglądam do Ali. I wszystkie są super! Szkoda tylko, że to moje nauczycieli- panie logopedki no i że ja jestem za młody na romanse. O pani Kasi już opowiadałem, to ona zajęła się mną w 1-szym roku mojego życia. Gdy miałem 1,5 roku zostałem objęty programem wczesnego wspomagania rozwoju prowadzonym przy Przedszkolu integracyjnym oraz przy Szkole dla dzieci niesłyszących i słabosłyszących.

W przedszkolu jest spokojna p. Ania, która zawsze mnie komplementuje i mówi, że jestem jej chłopakiem! "na niepogodę". Jest dumna z moich postępów, a i ja się u niej dobrze czuję. Zawsze na wszelki wypadek jakby zapomniała, przypominam jej palcem od czego trzeba zacząć zajęcia i co potem. Pani Ania poprzez zabawę zachęca mnie do wywoływania różnych dźwięków. Próbuję układać układanki, naśladować wybrane zwierzątka i dopasowywać figurki do obrazka, dmucham piórka, robię bańki mydlane. W przedszkolu jest też czarodziejski domek z kolumną wodną, pełen luster i światłowodów. W moim przypadku ma on za zadanie m.in. odwrócić moją uwagę od masowanej buzi. Co oczywiście robi Pani Ania. Ale ze mną nie tak łatwo.

logopeda_ciemno.jpg


Od 2011 roku systematycznie, w poniedziałki jeżdżę do Rybnika, do pana Karola Pawlas neurologopedy. Z panem Karolem poznaję nowe sylaby, uczę się wypowiadać kolejne słowa. Masuje mi buzię, robi ćwiczenia pionizacji języka, skierował mnie również na frenotomię języka. Pracujemy metodą prof. Cieszyńskiej oraz wykorzystujemy materiały dr Widery-Michalak. Niestety pomimo wielu starań efektów nie ma takich jak by oczekiwali rodzice. Ponoć to nic dziwnego, w moim przypadku wszystko odbywa się wolniej.
U p. Karola na początku było bardzo miło i nawet "lajtowo" , ale im jestem starszy tym p.Karol więcej ode mnie wymaga. Kiedyś za dobrą pracę w nagrodę grałem w piłkę z p. Karolem , a teraz nagrodą są ... "karty z sylabkami".
Od 2013 r. do grona moich nauczycieli dołączyła p. Ania dla mnie Ania. Przyjeżdża do mnie do domu dwa razy w tygodniu. O Ani można dużo pisać dobrych rzeczy. Zawsze czekam na nią z niecierpliwością, otwieram jej drzwi (tylko ja mogę, inaczej płacz), rzucam się na nią z powitaniem (a swoje ważę) i zaprowadzam do pokoju ("Ania oczy"). Ania bardzo urozmaica mi pracę, ponieważ już pomału mam alergię na materiały wykorzystywane przez innych logopedów. Kolorujemy, wycinamy, naklejamy, śpiewamy, układamy różne sekwencje oczywiście ciągle przy tym wypowiadam kolejne sylaby. Materiałów do pracy ze mną Ania ma całą torbę. Niekiedy biedaczka jest załamana, że znowu czegoś nie pamiętam, ale w nagrodę na kolejnych zajęciach staram się bardziej skupić, żeby sprawić jej radość. Ania i tak mnie lubi. Po zakończeniu zajęć zawsze odprowadzam Anię do drzwi i mówię: "Ania dwa dni".
Także teraz mam logopedę p.Anię w przedszkolu, p.Karola w Rybniku i Anię w domu.